TAK  BYŁO – WSPOMNIENIA
Z XXIV PIESZEJ PIELGRZYMKI
Z  TORUNIA  NA  JASNĄ  GÓRĘ

To już dwudziesty czwarty raz…

Trudno w to uwierzyć: mija już prawie ćwierć wieku od dnia, w którym z Torunia po raz pierwszy wyruszyli pielgrzymi podążający ku Tej, co „Jasnej broni Częstochowy”. Od 24 lat, między 4 a 13 sierpnia, w słońcu i deszczu, w skwarze i strugach deszczu, mozolnie pokonują 300-kilometrową trasę wiodącą mniej uczęszczanymi drogami Kujaw i ziemi łęczycko-sieradzkiej. Nagrodą za wysiłek jest przejście w ogromnym ścisku przez kaplicę Cudownego Obrazu, na który można popatrzeć najwyżej przez kilka minut, bo przecież inni czekają, też chcą się docisnąć. Dziesięć dni trudu, borykania się z kapryśną pogodą i własną słabością – dla tych kilku minut. Może więc rację mają ci, którzy wybierają się do Częstochowy pociągiem lub autem na przykład w listopadzie, kiedy napływ pielgrzymów jest mniejszy i można do woli przesiadywać w kaplicy, kontemplując oblicze Czarnej Madonny?

Pozornie wydaje się, że w obu przypadkach chodzi o to samo – o obecność przed wizerunkiem Matki. Piesze pielgrzymowanie to jednak coś znacznie większego, nieporównywalnego z jednodniową wyprawą. na czterech kółkach. Przede wszystkim daje ono szansę oderwania się od codzienności; jako pielgrzym otrzymuję aż dziesięć dni na refleksję nad sobą, na rozmowę z Bogiem; na zapytanie Go, co sądzi o moim dotychczasowym życiu, na uważne nasłuchiwanie, czy czegoś istotnego mi nie podpowiada, czy czegoś ważnego nie przegapiłem…

Pielgrzymka jest szkołą modlitwy. Modlitwa wypełnia znaczną część każdego z dziesięciu dni wędrówki. Codzienna Msza św., godzinki, różaniec, nowenna, Apel Jasnogórski, Anioł Pański – na początku można dostać zawrotu głowy. Prędzej czy później przychodzi jednak odkrycie, że modlitwa to – wbrew pozorom – niezwykle praktyczna czynność, to jakby otwarcie się na dopływ życiodajnej mocy, bez której każdy wysiłek pójdzie na marne. Ileż razy rytm wspólnie odmawianego różańca pozwala przezwyciężyć słabość znużonego ciała, zapomnieć o przemoczonym ubraniu, podjąć wysiłek pokonania jeszcze tych pięciu kilometrów dzielących od miejsca noclegu. A potem pojawia się refleksja: tak jak modlitwa podtrzymuje mnie tutaj, na pielgrzymce, tak będzie dodawała mi sił po powrocie do domu, do codziennych obowiązków…

Pielgrzymka to czas zmagania się z własną słabością. Obolałe stawy, pokryte pęcherzami stopy, pot, pragnienie, zmoczone ubranie, skromne warunki sanitarne, niewyszukane noclegi gdzieś na sianie w stodole, pobudka o wschodzie słońca – wszystkie te niedogodności stawiają pielgrzyma przed próbą charakteru. W każdym prędzej czy później rodzi się myśl: po co ten trud? Jaki sens jest w tym, by każdym krokiem oddalającym mnie od domu zadawać sobie ból? Nagle jednak pielgrzym przypomina sobie o intencjach, które niesie na Jasną Górę i tak rodzi się w nim zrozumienie, czym jest ofiara z samego siebie, ukrzyżowanie swego pragnienia wygody, aby z tego urodziło się coś większego….

Pielgrzymka stwarza wielką szansę, by poczuć się we wspólnocie. Tutaj – inaczej niż na co dzień – normą jest uśmiech na twarzy, dobre słowo, gotowość do niesienia pomocy, podzielenie się kubkiem wody, podtrzymanie tych, którzy nie mogą już dalej iść. Na pielgrzymce spotykają się osoby podobnie patrzące na świat; zawiązują się długoletnie znajomości, przyjaźnie, czasem chłopiec lub dziewczyna spotykają – jak się potem okazuje – swoją „drugą połowę”. Corocznym obrazkiem oglądanym na ulicach Częstochowy są młode pary w ślubnych strojach, wchodzące na Jasną Górę, by podziękować za dar miłości, która narodziła się kilka lat wcześniej właśnie podczas pielgrzymki, a teraz doprowadziła młodych do decyzji o rozpoczęciu wspólnej drogi.

Duże wrażenie zawsze wywierała na mnie nowenna do Matki Bożej odprawiana każdego dnia pielgrzymki. Oto ukazywała się wspólnota Kościoła w miniaturze, zanosząca do Boga podziękowania, prośby, przeproszenie za popełnione grzechy. Uświadamiałem sobie wówczas, jak mało wiemy o sobie nawzajem, jak samotnie dźwigamy swoje krzyże, jak często denerwujące zachowanie drugiego człowieka posiada swoje racjonalne uzasadnienie, jak bardzo trzeba uważać, by nie osądzić go pochopnie i krzywdząco. A że podczas nowenny nie brakowało momentów komicznych – zdarzały się karteczki, na których co bardziej egzaltowani pielgrzymi zwracali się do Matki Bożej: „Kochana Marylko” i trzeba to było podczas nabożeństwa na bieżąco korygować – to już zupełnie inna sprawa…

I wreszcie pielgrzymka to niepowtarzalna szansa na pojednanie z Bogiem i ludźmi, na pogodzenie się z samym sobą. Myślę, że tutaj najwięcej do powiedzenia mieliby kapłani posługujący bez wytchnienia jako spowiednicy gdzieś daleko z tyłu, w „ogonie” grupy. Spowiedź „w plenerze” to nie tylko okazja do wyznania grzechów, ale przede wszystkim szansa na dłuższą rozmowę, wyrzucenie z siebie głęboko skrywanych wątpliwości, uraz, wyjaśnienia tego, co w wierze i Kościele niezrozumiałe, trudne do zaakceptowania.

Porównując pierwsze pielgrzymki z tymi z ostatnich lat, dostrzec można niemało różnic. Pielgrzymka przestała być aktem nieposłuszeństwa wobec władzy, która z niechęcią patrzyła na tysiące młodych wymykające się spod jej kontroli. Grupy maszerujące na Jasną Górę nie liczą już po osiemset osób, lecz co najwyżej dwieście i na toruńskim moście wystarcza im chodnik, a nie – jak niegdyś – połowa jezdni. Mimo to pielgrzymowanie w swej istocie pozostało tym samym: wędrówką, podczas której podejmujemy próbę odczytania, w jakim miejscu pielgrzymki do nieba się znajdujemy i czy zmierzamy we właściwą stronę…

Tomasz Strużanowski

Na szlaku

W niedzielny poranek 4 sierpnia br. w toruńskiej katedrze pw. Świętych Janów Biskup Toruński Andrzej Suski wspólnie z Biskupem Pomocniczym Józefem Szamockim przewodniczyli uroczystej liturgii Mszy św. sprawowanej po raz pierwszy w wypełnionej po brzegi pielgrzymami katedrze. Obecnych na liturgii powitał Kierownik Toruńskiej Pielgrzymki Pieszej ks. Wojciech Miszewski. Wśród przybyłych gości obecni byli parlamentarzyści, przedstawiciele władz wojewódzkich i władze Torunia z Prezydentem Miasta Wojciechem Grochowskim oraz Przewodniczącym Rady Miasta Bogdanem Majorem.  Tegoroczna XXIV Pielgrzymka Piesza wyruszyła w roku obchodów 10 – lecia Diecezji Toruńskiej. Pielgrzymi dziękowali Bogu za dar tej diecezji i wszystkie dzieła, które się w niej zrodziły.

W tegorocznej pielgrzymce uczestniczyło prawie 1500 osób, które wyruszyły z Torunia oraz 1000 pielgrzymów podążających trasą Pielgrzymki Ziemi Lubawskiej. Jednym z pielgrzymów wyruszających z Torunia był Ksiądz Biskup Józef Szamocki, który po latach nieobecności na pielgrzymkowych szlakach wyruszył na nie ponownie.

Przygotowania do tegorocznej pielgrzymki rozpoczęły się jak zwykle kilka miesięcy wcześniej. Konieczne były odpowiednie ustalenia z władzami województw przez które przechodzi nasza pielgrzymka oraz kontakt z policją w sprawie zapewnienia pielgrzymom bezpieczeństwa. Osobne przygotowania odbywały się w terenie; księża przewodnicy poszczególnych grup przygotowywali kadrę, która miała objąć opiekę nad grupą. Należało zorganizować transport: samochód ciężarowy, sanitarkę, pojazd dla kwatermistrza oraz zaopatrzenie. Do obsługi pielgrzymki trzeba było przygotować w każdej grupie diakonie: medyczną, liturgiczną, muzyczną, porządkową i inne. Zgromadzenie takiej kadry wiązało się z ogromnym wysiłkiem organizacyjnym.

Wreszcie nadszedł 3 sierpnia, kiedy wszystkie grupy toruńskiej pielgrzymki znalazły się już w Toruniu. Niektóre, jak te z Chełmna, Grudziądza i Jabłonowa  od dwóch dni były już w drodze. Wieczorem bp Andrzej Suski tradycyjnie spotkał się z przewodnikami grup, aby im podziękować za trud organizacyjny i życzyć jak najobfitszych owoców pielgrzymowania.

Dzień 1 – niedziela 4 sierpnia

Pierwsi pielgrzymi pojawili się na toruńskiej starówce już ok. 5.00 rano, aby w katedrze Świętych Janów zająć miejsce jak najbliżej ołtarza. W tym szczególnym roku obchodów 10–lecia Diecezji Toruńskiej Msza św. inaugurująca pielgrzymkę po raz pierwszy była sprawowana właśnie w tej świątyni. Eucharystii przewodniczył bp Andrzej Suski z bp. Józefem Szamockim. Biskup Andrzej w swojej homilii podkreślił jak ważne jest dla naszej diecezji pielgrzymowanie na Jasną Górę, zwłaszcza że na trud wędrowania decyduje się tak wielu młodych ludzi. Podał także intencje, z jakimi mieliśmy wędrować do Tronu Jasnogórskiego, w szczególny sposób kładąc nacisk na dziękczynienie za 10 lat diecezji, za wszelkie rozwijające się w niej dzieła, zwłaszcza charytatywne, oraz prośbę o nowe liczne i dobre powołania kapłańskie i zakonne. Liturgię ubogacił śpiewem zespół z parafii Ojców Paulinów z toruńskiego Rubinkowa. Po Mszy św. grupy wyruszyły na pielgrzymkowy szlak. Na tych pierwszych metrach 300-kilometrowej drogi na Jasną górę pielgrzymom towarzyszył bp Andrzej, przedstawiciele władz miasta, parlamentarzyści oraz liczni mieszkańcy Torunia. Jednym z nas był bp Józef Szamocki, który po 13 latach postanowił powrócić na pielgrzymkowy szlak. Idąc w różnych grupach opowiadał o doświadczeniu pielgrzymowania przed laty oraz o swojej pracy misyjnej w Afryce. Każdego dnia bp Józef wygłaszał także konferencję.

Pierwszy dzień pielgrzymowania był – jak zwykle – niezwykle trudny. Grupy wychodziły kolejno ciasnym chodnikiem przez most na Wiśle, a potem trasą nr 1 w kierunku Łodzi. W skwarze, w hałasie samochodów trudno było zrealizować zaplanowany program, a czas spędzony na trasie stanowił sprawdzian wytrzymałości pielgrzymów. Niektórzy już pierwszego dnia zrezygnowali i po zakończeniu etapu powrócili do domów. Ci, którzy pozostali wiedzieli, że prawdziwe pielgrzymowanie dopiero się zacznie.

Pierwszy dzień pielgrzymki zakończył się tradycyjnie w Ostrowąsie, w sanktuarium Matki Bożej Kujawskiej. Pątnicy niezmiennie od 24 lat witani są tam radosnymi akordami orkiestry, która każdą grupę wprowadza do kościoła. Tak było i tym razem – po krótkiej modlitwie na pielgrzymów czekał przyjęty z wielką radością poczęstunek – wielkie kotły z zupą, pieczony domowy chleb i ciasto.

Dzień 2 – poniedziałek 5 sierpnia

Drugi dzień pielgrzymki rozpoczął się w każdej grupie od wczesnej pobudki. Grupy już o 6.00 rano spotkały się na Mszy św., która jest centralnym punktem każdego pątniczego dnia. Potem chwila na szybkie śniadanie spożywane w polowych warunkach i wymarsz na szlak. Nareszcie można było „nacieszyć” się wędrowaniem. Modlitwy w drodze, godzinki, poranne rozważanie i po dwóch godzinach pierwszy postój. Na nogach zaczęły pojawiać się bąble, pierwsze oznaki zmęczenia. Pątnicy jeszcze nie przyzwyczaili się do takiej formy życia, jakże innej od tego co znamy na co dzień.

Tego dnia bp Józef odwiedził grupę toruńską oznaczoną kolorem białym. Dla pielgrzymów była to szczególna okazja, aby w bezpośredni sposób spotkać się z biskupem. Wielu wykorzystało to do osobistej rozmowy, spowiedzi św. lub do pamiątkowego zdjęcia.

Niezwykle gościnne przyjęcie czekało nas w Osięcinach. Tamtejsi parafianie przygotowali  wspaniałe przyjęcie w restauracji TO TU, przy remizie zaś dymiły kotły zawierające 1500 litrów smacznej zupy. Biskupa Józefa przywitano chlebem i kwiatami. Pojawiły się pierwsze refleksje, jak wiele serca ludzie okazują sobie wzajemnie, mimo iż często sami nie posiadają wielkich środków materialnych.

Dzień 3 wtorek 6 sierpnia

Ten dzień to kolejne nowe doświadczenie. Budzimy się wcześnie, bo do przejścia kolejny etap. Od wczesnego rana towarzyszy nam deszcz. Z niepokojem patrzymy na niebo. Jest zasnute chmurami, co nie wróży dobrej pogody. Pielgrzymi, którzy wędrują od lat do dzisiaj wspominają pielgrzymkę, podczas której przez kilka dni bez przerwy padał deszcz. Na szczęście po kilku godzinach pojawia się upragnione słońce.

Tego dnia bp Józef gościł w największej tegorocznej grupie, której przewodzą Ojcowie Paulini. Tradycyjnie głosił konferencję, którą tym razem poświęcił modlitwie.

Na trasie znowu gościnna miejscowość. Jak zwykle serdecznie przywitali nas mieszkańcy Izbicy Kujawskiej. Na wszystkich pielgrzymów czekał obiad przygotowany przez mieszkańców tego niewielkiego kujawskiego miasteczka. Potem jeszcze kolejne etapy. Wszystkie grupy tego dnia zatrzymują się w malowniczo położonym Sanktuarium Matki Bożej Zwycięskiej w Brdowie. Tam odwiedzamy piękny barokowy kościół, którego największym skarbem jest obraz Matki Bożej z Dzieciątkiem z 2 poł. XV w., ukoronowany na Jasnej Górze 19 czerwca 1983 r. przez Ojca Świętego Jana Pawła II. Według starej tradycji właśnie ten obraz towarzyszył Władysławowi Jagielle w bitwie pod Grunwaldem, a ofiarował go Ojcom Paulinom z Brdowa Władysław Warneńczyk. Od XVI wieku trwa kult Matki Bożej Brdowskiej, o czym świadczą liczne wota. Grupa paulińska zgromadziła się na Mszy św. sprawowanej pod przewodnictwem bp. Józefa przy ołtarzu polowym. Piękny widok na klasztor oraz taflę jeziora rozpościerającą się u stóp brdowskiego klasztoru sprzyjał modlitewnej zadumie. Wieczorem przed obrazem Matki Bożej na Apelu Jasnogórskim spotkała się grupa Zielona z Chojnic. Gościem grupy był ksiądz biskup Józef, którego pierwszą placówką duszpasterską, jako wikariusza, była parafia farna w Chojnicach. Spotkanie stało się okazją do refleksji z czasów chojnickich, z pielgrzymowania z grupą Zieloną oraz do wielu wspomnień osobistych. Na koniec pamiątkowe zdjęcia i autografy.

Dzień 4 środa 7 sierpnia

Pielgrzymka się bardzo rozciągnęła. Grupy idą w dużych odległościach od siebie. Niektóre z nich nawet nie spotykają się w czasie marszu. Nareszcie powróciła ładna pogoda. Jest słońce, przyjemny wiatr – wymarzona pogoda dla pielgrzyma. Tego dnia serdeczne przywitali księdza biskupa Józefa niepełnosprawni oraz woluntariusze z grupy Świętego Brata Alberta. Czujemy radość i ciepło, jakie panuje wśród braci i sióstr pielgrzymkowych. Tereska z dużym zainteresowaniem przygląda się biskupiej piusce w czasie Mszy św. w Grzegorzewie. Artur z uwagą obserwuje wszystko co dzieje się w grupie. Z podziwem patrzymy na osoby posługujące niepełnosprawnym. W grupie słychać dużo radosnych piosenek, spontanicznej modlitwy.

W Rzuchowskim Lesie odwiedzamy miejsce masowej zagłady ofiar, które upamiętnia ogromny pomnik. W czasie II wojny światowej z obozu w Chełmnie nad Nerem hitlerowcy samochodami przewozili więźniów do lasów rzuchowskich, w drodze trując ich gazami spalinowymi. Pomordowanych najpierw grzebali w masowych mogiłach, w późniejszym okresie palili w zaimprowizowanych krematoriach, a popioły wysypywali do Warty.

Dużą niespodzianką dla wszystkich była niespodziewana wizyta Biskupa Toruńskiego Andrzeja Suskiego, który chociaż przez chwilę chciał być z każdą grupą. Większość grup na nocleg w Dąbiu dotarła w godzinach popołudniowych. Tego dnia w kościele we Wieleninie grupa toruńska Biała obchodziła radość 20 lat istnienia. Mszy św. z tej okazji przewodniczył kierownik Toruńskiej Pielgrzymki ks. Wojciech Miszewski, a Słowo Boże wygłosił długoletni przewodnik grupy ks. kan. Antoni Bączkowski. W tym kościele kilka lat temu byliśmy świadkami zawarcia związku małżeńskiego przez pątników Alinę i Adama, którzy corocznie świętują tam rocznicę ślubu. Mieszkańcy Wielenina ze swoim Proboszczem bardzo radośnie i gościnnie każdego roku przyjmują pielgrzymów, a atmosfera kościoła długo pozostaje w pamięci uczestników wieczornej modlitwy.

Dzień 5 – czwartek 8 sierpnia

Kolejne etapy pielgrzymki to nowe doświadczenia, spotkania z ludźmi i życie w tej nadzwyczajnej atmosferze, jaką może dać tylko pielgrzymka. Mimo bolących nóg i zmęczenia jesteśmy szczęśliwi. Gdzieś daleko pozostały codzienne problemy i troski. Idziemy do Matki przeżywając nasze rekolekcje w drodze. Rano jak zwykle Msza św. sprawowana w warunkach polowych. Tylko nieliczne grupy w miejscach noclegowych mają kościół, jednak klimat porannej Eucharystii  sprawowanej często na podwórku czy w sadzie lub lesie jest niepowtarzalny. Na trawie jeszcze rosa, słońce dopiero zaczyna wschodzić, a my śpiewamy nieco jeszcze zaspani: Kiedy ranne wstają zorze i uczestniczymy w Mszy św. Potem tylko kilka chwil na śniadanie i ruszamy w trasę. Pierwsze informacje Księdza Przewodnika, poranne modlitwy i śpiew. Bez niego marsz byłby bardzo trudny, stad tak ważny na pielgrzymce jest dobry zespół muzyczny. Stara tradycja pielgrzymkowa każe pierwsze chwile marszu wypełnić śpiewem Godzinek i chyba dzięki pieszemu pielgrzymowaniu wielu młodych zaczyna swoje rozmiłowanie w tej modlitwie.

Każdy dzień tych rekolekcji w drodze ma swój temat, któremu pomagają rozważania. Istotna jest zawsze konferencja. Po niej czas na podzielenie się własnymi przeżyciami i często dopowiedzenie do usłyszanych w czasie konferencji treści. Potem Różaniec, Droga Krzyżowa i Koronka do Miłosierdzia Bożego. Zwykle na ostatnim etapie jeszcze Nowenna do Matki Bożej z odczytywaniem próśb wypisanych przez pielgrzymów i wspólna modlitwa w tych intencjach. To jakby ofiarowanie wszystkich bólów i trudów dnia w tych szczególnych intencjach. Dzień marszu wieńczy wieczorny Apel Jasnogórski, na który zbierają się pielgrzymi o godz. 21.00. Każdego wieczora odczuwamy tę szczególną bliskość Matki Bożej. Jesteśmy coraz bliżej Jasnej Góry.

W piątym dniu pielgrzymi odwiedzili m. in. niewielkie miasteczko Uniejów z pięknym gotyckim kościołem, który w swoim wnętrzu przechowuje grób z relikwiami bł. Bogumiła. Liczne wota składane przy jego grobie świadczą o niegasnącym kulcie trwającym w tym miejscu od pocz. XIII w.

Dzień 6 piątek 9 sierpnia

Powoli kolejne dni pielgrzymki stają się podobne do siebie. Poranna pobudka i program pielgrzymkowy. Zmienia się krajobraz i mijane miejscowości. Ciągle jednak czujemy wielką życzliwość ludzi, którzy nas podejmują. Jedno z tych miejsc to przedmieścia Sieradza – Męka Księża. Według starej tradycji nazwa „Męka” pochodzi od krzyża „Bożej Męki”, który podobno wystawił tu św. Wojciech podczas swojej pierwszej podróży misyjnej.  Tam ks. Grzegorz – proboszcz par. św. Wojciecha od kilku tygodni przygotowywał parafian na wizytę pielgrzymów. Okazało się, że z Męki Księżej nikt nie wyszedł głodny. Byli wśród parafian tacy, którzy w swoim ogrodzie potrafili ugościć dwudaniowym obiadem całą grupę, czyli ok. 150 osób. Z zachwytem patrzyliśmy na krzątającą się rodzinę, chcącą ugościć taką rzeszę.

Dzień 7  sobota  10 sierpnia

W Strońsku mijamy jedną z pierwszych ceglanych romańskich budowli w Polsce, stary XIII w. kościół św. Urszuli i udajemy się w stronę Widawy, gdzie zatrzymujemy się przy barokowym klasztorze bernardynów, gdzie pielgrzymi mają okazję posilić się smaczną zupą. Większość pielgrzymów z niecierpliwością czeka jednak na Szczerców, gdzie po raz pierwszy naszym oczom ukazuje się znak drogowy z napisem Częstochowa. To szczególne przeżycie, kiedy ma się świadomość przebytych wielu kilometrów drogi. Pielgrzymi są już zmęczeni, ale radośni, bo są przekonani, że już tak niedaleko, że na pewno dadzą radę dojść na spotkanie z Matką. Na to spotkanie powinniśmy być przygotowani, przede wszystkim pojednani z Bogiem. Pątnicy korzystają więc z Sakramentu Pokuty, a wielu pragnie się wyspowiadać u bp. Józefa, który chętnie udziela tej posługi.

Dzień 8, niedziela 11 sierpnia

Pielgrzymka powoli dobiega końca, mimo zmęczenia czujemy pewien żal, że wkrótce się rozstaniemy. Tak wiele nowych znajomości, które pewnie będą się rozwijać przez długie lata. Wyruszamy ze Szczercowa. Stąd idą już z nami pielgrzymi z Ziemi Lubawskiej, którzy inną niż my drogą wędrowali na Jasną Górę. Od Szczercowa idziemy razem jako Pielgrzymka Diecezji Toruńskiej, która pielgrzymi trud ofiarowuje w podzięce za 10 lat ustanowienia jej struktur. Pątnicy Ziemi Lubawskiej zgromadzili się w czterech grupach: Brodnica, Działdowo, Lubawa i Nowe Miasto Lubawskie. Biskup Józef Szamocki rozpoczyna wizytę w grupie nowomiejskiej od Mszy św. w kościele w Szczercowie. Radosna atmosfera, piękne śpiewy udzielają się wszystkim. Powoli też kończy się gościnność, która towarzyszyła nam od pierwszych chwil pielgrzymki. Miejscowi gospodarze są już trochę zmęczeni przyjmowaniem pielgrzymów. Każdego roku tą trasą przechodzi kilka pielgrzymek, co chwilami bywa dla nich męczące. Utrudniony jest ruch na drogach, często przepełnione sklepy. Pielgrzymi jednak radośnie podążają dalej, aż do Nowej Brzeźnicy, gdzie przed Apelem Jasnogórskim czekają nas ostatnie pogodne wieczory.

Dzień 9, poniedziałek 12 sierpnia

To właściwie ostatni „prawdziwy” dzień pielgrzymowania, ostatni dzień na słuchanie konferencji, dyskusje, modlitwy. To także czas na podsumowanie. Młodzi dzielą się przeżyciami, jak wiele dała im tegoroczna pielgrzymka. Aż trudno uwierzyć, że w dzisiejszym, tak bardzo zmaterializowanym świecie, który pociąga tyloma atrakcyjnymi formami spędzenia wolnego czasu, tak wielu ciągle jeszcze decyduje się, aby w modlitwie i pokucie nieść pomoc Ojcu Świętemu i odbywać te „rekolekcje w drodze”.

Ten dzień jest szczególnie wielkim przeżyciem dla Kasi i Tomka z toruńskiej Grupy Białej. Poznali się w czasie ubiegłorocznej pielgrzymki. Kasia pomagała chorym pielgrzymom w Służbie Medycznej, Tomek pełnił funkcję porządkowego. Bliżej mieli okazję poznać się w autokarze, w drodze powrotnej z Częstochowy. Tak rozpoczęła się ich serdeczna znajomość, potem przyjaźń i wreszcie postanowienie zawarcia związku małżeńskiego. Kilka miesięcy temu, w czasie naszej rozmowy zrodziła się myśl ślubu na pielgrzymce. Tak rozpoczęły się przygotowania. Wreszcie nadchodzi ta wspaniała chwila, a miejscem udzielenia sobie sakramentu małżeństwa jest piękny kościół pw. św. Brata Alberta Chmielowskiego w Kiedrzyniu, skąd widać już Jasną Górę.

Ten ostatni nocleg, praktycznie u bram Częstochowy, to jakby chwila na nabranie oddechu przed spotkaniem z Matką. Od lat tradycją pomorskiej, a obecnie toruńskiej pielgrzymki jest Msza św. pod przewodnictwem biskupa w tamtejszym budującym się kościele. Atmosfera tej Eucharystii jest zawsze niepowtarzalna, wspaniałe śpiewy, radość i entuzjazm przeżywania wspólnoty pielgrzymkowej. Są już z nami grupy Pielgrzymki Ziemi Lubawskiej oraz żołnierze. Tegorocznej Eucharystii przewodniczy biskup Józef w asyście ok. 20 księży. Oprócz Tomka i Kasi będzie jeszcze drugi związek małżeński Sylwka i Kasi. Kasia w tym roku szła z Grupą Żółtą, a Sylwek dotarł specjalnie na tę uroczystość. Obie pary świątecznie ubrane prowadził do kościoła ks. Wojciech Miszewski – kierownik Toruńskiej Pielgrzymki. Potem sama wzruszająca uroczystość, której młodzi nie zapomną do końca życia. Wielki tłum gości – pielgrzymów i piękna liturgiczna oprawa uroczystości, niewielu pewnie młodych małżonków może pochwalić się taką uroczystością. W czasie liturgii nie zabrakło podziękowań, skierowanych także do ks. bp. Józefa, który tyle dobra wniósł w pielgrzymkę swoją obecnością, głoszeniem konferencji, sprawowaniem Sakramentu Pokuty. Najbardziej wzruszające jak zwykle były podziękowania przedstawicieli grupy Brata Alberta i ich śpiew z rękoma wyciągniętymi nad naszymi głowami: „Niech was Pan błogosławi i strzeże”. Po zakończeniu liturgii młodzi małżonkowie jeszcze długo przyjmowali serdeczne życzenia.

W grupach pielgrzymkowych tego dnia jest czas na tzw. wieczory pojednania, czas na podziękowanie służbom pielgrzymkowym i samym pątnikom. Często na ten moment zapala się ognisko, którego przygasanie mówi o kończącym się czasie wspólnego pielgrzymowania.

Dzień 10, wtorek 13 sierpnia

Dzień spotkania z Matką. Budzimy się wcześnie, na zewnątrz jeszcze ciemno. O godz. 5.15 już ustawiają się grupy we wcześniej ustalonym szyku. Wszyscy w odświętnych strojach, jak wypada wyglądać w czasie tak ważnej audiencji. Niesione w rękach kwiaty to symbol wdzięczności. W czasie drogi krótkie modlitwy i już zbliżamy się do Jasnej Góry. Przed samym placem milkną już radosne śpiewy, wchodzimy w skupieniu. Od ołtarza słychać słowa charakterystyki poszczególnych grup, które klękają przed szczytem, całują tę świętą ziemię, niektórzy padają na twarz. Wreszcie samo spotkanie z Matką Jasnogórską, tylko krótka chwila, tyle czasu, by wypowiedzieć swoje prośby i już trzeba wychodzić. Wszyscy są jednak tak szczęśliwi, dotarli do celu. O godz. 12.30 rozpoczęła się uroczysta Msza św. na Wałach dla pielgrzymek z całej Polski, które w to przedpołudnie przyszły na Jasną Górę. Różnokolorowe koszulki, transparenty i śpiewy były okazją do przedstawienia się poszczególnych regionów naszego kraju. 13 sierpnia wraz z nami uczestniczył we Mszy św. Drohiczyn, Rzeszów, Pelplin, Szczecin, Koszalin i inne diecezje ze swoimi biskupami.

Po liturgii powrót do domów. Dar pielgrzymowania już się zakończył. Rozpoczął się czas owocowania. Tyle zasianego Bożego Słowa, tyle godzin trudu złączonego z  modlitwą, codzienna Eucharystia, nie mogą pozostać bez śladu. Na długo pozostaną w pamięci i w sercach „tamte dni”.

Ks. Wojciech Miszewski

Kierownik Pieszej Pielgrzymki

Z Torunia na jasną Górę